Archiwum bloga

czwartek, 6 stycznia 2011

schroniskowa codzienność

 foto by Fiorsteinbock(Edytka )
czytałam sobie ksiązkę Pana Fijałkowskiego zaśmiewając się do rozpuku aż natrafiłam na ten tekst
muszę go tu napisać choćby dlatego że za głęboko weszłam w temat schroniska,bezdomności ...
"Ta dziwna opowieść przyszła do mnie przed snem i nie chciała odejść,natarczywie domagając się zaistnienia nie tylko w mojej świadomości.Nadaje się na większą całość,może nawet na scenariusz filmowy,ale zawarta w formule felietonu,skondensowana do połówki kolumny-zawiera w sobie większy,myślę ,niż w każdym innym sposobie przekazu ładunek emocjonalny.
Byliście kiedyś w schronisku? W tym obozie przejściowym do lepszego życia,gdzie dobrzy ludzie robią,co mogą ,a źli im w tym przeszkadzają? A może to czyściec dla spsiałych ludzkich dusz,które w tym wcieleniu odpokutować muszą wcześniejsze> I kiedy wyciągamy do nich rękę -dajemy im szansę na przyszłą inkarnację znów w ludzkiej postaci?
Więc to schronisko.
Więc klatki oddzielone od psiego raju:od przytulnego kąta z ciepłą derką ,zawsze pełnej miski,przede wszystkim zaś ciepła niedzielonego z setką przybłędów,własnego,jedynego.
Więc sznurek gości,potencjalnych właścicieli,wybawców,bystrym okiem wypatrujących "rasowców",a nie zaczepiając wzroku na "kundlach" i "gnojkach"( jak sami mówią o sobie) stanowiących ostatnią kategorię zainteresowania.
"Rasowcy"-którzy już byli w raju i wiedzą ,do czego chcą wrócić ,prężą resztki swej wspaniałości ,podnoszą do góry pyski,akcentując z godnością swa przynależność do najwyższej kasty.
"Kundle"-udają ,że ich to nic nie obchodzi,przeżyły w życiu niejedno,patrzą pozornie obojętnie przesuwających się przed klatką ludzi.Pozornie-bo czujne,napięte do ostatnich granic,spod pyska podpatrując,pilnie starają się zauważyć najmniejszy ślad zainteresowania.Wystarczy wtedy gest,głos,uśmiech i już stoją przy kracie ,patrząc w oczy i mówiąc :-WEŹ MNIE.
"Gnojki" do schrypnięcia ,bezambicjonalnie zwracają na siebie uwagę każdego.Jest im wszystko jedno, kto-ważne ,aby ich stąd zabrał.
W jednej z klatek leży wychudły owczarek colie,suka,której futro nosi śladydawnej swietności tylko dlatego,że sama dba o nie,godzinamimykąc się jak kotka.Kiedy przechodzą ludzie-nigdy się nie podnosi,nie podbiega do krat.Psy nazywają ja "Strata". Wiedzą ,że nikt nigdy jej nie zabierze. Zresztą ona sama wie.Dlatego nie podchodzi do krat.Jest tu już na zawsze.Pogodziła się z tym,że gnając kolejnych szczęśliwców odchodzących zabramę .Wielu już pytało o nią ,bo leżąc wygląda jak psia miss.I zawsze odchodzili,pozbawiając złudzeń na zawsze.
Jednak ktoregoś dnia,dwójka młodych ludzi obojetnie przeszła obok :rasowców",olała sprytne zachowanie "kundli" i nie uległa presji szczekających "gnojków".Stanęli przy jej klatce ,zawołali obsługującego.
Ona-powiedzieli.
Usłyszała,podniosła głowę ,zaraz jednak położyła ją z powrotem na ziemi.Wiedziała,że to pomyłka.
Nie ma jednej łapy-powiedział pan opiekujący się.
Na młodych nie zrobiło to wrażenia .słuchała,uważała ,że to bzdura.Kto by chciał? Młodzi upierali się.Byli zdecydowani.Niemożliwe.Wstała i podskakując powoli,zbliżała się do krat.Zagadali ciepłymi głosami,ktore pamiętała z tak dawnych czasów,że chyba ich nigdy nie było.Wyciągnęli ręce.Puściła się pędęm ,pełna emocji,psiej radości,niewysłowionej nadzieji.Przy samej furtce,krok od wyciągniętych ludzkich ramion ,padła jak porażona piorunem .
Serce nie wytrzymało takiego szczęścia ....
I co mam zrobić z tą opowieścią?Przekazuję ją Wam w ten urlopowy czas,kiedy ludzie zostawiają swych przyjaciół uwiązanych do drzew w lesie"
Amen ....

1 komentarz:

  1. Ile takich "colie" jest w schroniskach, zrezygnowanych, kalekich, psich dusz, które jak pąki wiosennych kwiatów rozkwitają pod wpływem nowej szansy. Miłość człowieka jest ich jedynym źródłem radości. Widzieliśmy niejedną taką metamorfozę.

    OdpowiedzUsuń